Wieszako - zegarek. Nareszcie klucze po całej chałupie nie będą się walały. Wisi w kuchni przy przedpokoju.
Ale jestem z niego dumna, sama wymyśliłam takie połączenie. A że miałam kołeczki i mechanizm to zmajstrowałam. Sama! Wiertarką dziurki robiłam w niedzielę o 7 rano. A potem dowiedziałam się od męża, że "mogłam wziąć tą zwykłą wiertarkę, nie musiałam wiercić młotem udarowym..." A skąd ja mogłam wiedzieć, że Pan mąż ma trzy różne wiertarki? W tym młot udarowy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem cywilizacyjnie nieuzdolniona, za co przepraszam! :) nie mam pojecia jak sie tu poruszac, ale skoro wlazlam, skoro mi sie podoba, to pogratuluje! i pewnie zostane :)
OdpowiedzUsuńBrawo, Edytko, a bloga zazdraszczam! :*
Siostra
A co to jest ten profil, co to mam go wybrac? O_O
Edzia, za pomysł i wykonanie 6+ :)
OdpowiedzUsuńAle masz pięknego bloga !!!
...a ja swojego, jakoś tak mi się nie chce :(
Edytko witam w gronie blogowiczów:) masz pięknego bloga! będę na pewno stałym bywalcem u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńPomysł z wieszakozegarem fantastyczny!!! kurcze a klucze moich dzieci ciągle walają się po całym domu. I smycz psa tak samo...